Komentarze: 3
Jako niesamowicie wysportowane bestie, zapragnełyśmy wyciągnąć nasz prężne ciała na powietrze...a dokładniej chciałyśmy poczyć coś wreszcie miedzy nogami..czyli siodełko od roweru [Wy napalone rosomaczki!:P] Ale ze siodełko jest ściśle związane z przyrzadem sportowym znanym jako rower, to i rowery musiałyśmy wyciągnąc:>
Mycie jeszcze mozna przeżyć..ale to pompowannie..uuu ALE BYŁO!! Na wszystkie mozliwe sposoby..na leząco, na stojąco i na siedząco..nic ani nikt nas juz nie zaskoczy hehe
Tyle ze Kasia miala taka śmieszna KRÓTK pompke i musiala sie nią ostro natrzaskac..póĄniej jej pomogłam moją długą ;) i szczęśliwie zakonczylysmy proces przygotowan:)
...ale bylysmy juz takie z.... ze nic nam sie nie chcialo...wielkie sportsmenki! Buhaha..jednakze nastąpiła pełna mobilizacja po przedstawieniu sobie wizji lodów (jakie na nas czekały gdzieś tam:>), fajeczki wypalonej w plenerze i ewentualnie jakiegoś piffka..
Arturówek...od nas 10 km w jedna strone...stawy i nawet jeden bar otwarty..ludzie..kolesie..i żaby - Kaśka sie bała zab i musialam obiecac ze nie bede w nia nimi rzucac :P..ja to jestem dobra kurcze! POza tym wszedzie kaczki i próbujące je zgwałcić, napalone kaczory..ach! Przyroda budzi sie do zycia! :D
---a teraz dup nie czujemy i robimy sobie wieczór filmowy!---